Polskie wybrzeże Bałtyku należy do najładniejszych w całej Europie. Latem jest niestety tłumnie oblegane przez turystów, tak że trudno odnaleźć odrobinę samotności, piękna i radości obcowania z przyrodą. Dlatego postanowiliśmy odwiedzić wiele z tych gwarnych zakątków wybrzeża zanim wypełnią się turystami - czyli podczas naprawdę długiego majowego weekendu (aż 6 wolnych dni!).
W bardzo chłony poniedziałkowy wieczór (30 kwietnia) dojechaliśmy Ex Mewa do Świnoujścia. Przeprawiliśmy się miejskim promem przez Świnę na wyspę Uznam rozpoczynając rowerową przygodę nad Morzem Bałtyckim. Noc spędziliśmy u znajomych... O poranku ruszyliśmy w poszukiwaniu symbolu Świnoujścia - znaku nawigacyjnego Stawa Młyny. Niewiele osób zdecydowało się na spacer, stąd mogliśmy kontemplować pięne widoki niemalże w samotności. Objechaliśmy całe Świnoujście zaglądając również na przeciwległy falochron, aby podziwiać najwyższą na polskim wybrzeżu latarnię morską i ruszyliśmy w drogę - ku Helowi...
Przez 5,5 dnia udało nam się zrealizować założony plan podróży, choć nie obyło się bez niespodzianek. W dużej części staraliśmy się trzymać czerwonego szlaku nadmorskiego, jednakże gdy schodził bezpośrednio na plażę, szukaliśmy alternatywnej drogi. Na wędrówkę po plaży z rowerem zdecydowaliśmy się 2 razy (w sumie 16 km) - na odcinku z Międzyzdrojów do Wisełki: podziwialiśmy najwyższe na polskim wybrzeżu klify (w tym np. Góra Gosań) - odcinek absolutnie nie nadaje się dla rowerzystów ze względu na zwaliska kamieni; oraz od Pogorzelicy do Dąbek: z konieczności bo była to najkrótsza droga, cały odcinek musieliśmy rowery pchać po sypkim piasku pod wiatr - bardzo uciążliwy odcinek. Ponadto troszkę pobładziliśmy w okolicach Darłówka. Udając się za znakami zielonego szlaku wiatraków wjechaliśmy w rozlewiska i bagniska Jeziora Kopań. A żeby było ciekawiej, do najbliższej wioski - Palczewic - przebijaliśmy się przez polę rzepaku:-)
Do najładniejszych odcinków podróży zaliczymy z całą pewnością przejazd przez Słowiński Park Narodowy, przepiękny szlak wzdłuż południwego brzegu Jeziora Łebsko z Kluk do Łeby (torfowiska, bagna, podmokłe łąki, szum wiatru, rechot żab i kotemplowanie dzikiej przyrody), drogę z Łeby nad Jezioro Sarbsko oraz wspomniany wyżej fragment klifowego wybrzeża na Wyspie Wolin. Podczas podróży udało nam się odwiedzić wszystkie występujące na tym odcinku latarnie morskie: Świnoujście, Kikut, Niechorze, Kołobrzeg, Darłówko, Jarosławec, Ustka, Czołpino, Stilo, Rozewie, Jastarnia, Hel.
Rowerową majówkę zakończyliśmy na Helu, po przejechaniu 474 km, w większości pod wiatr. Staraliśmy się omijać główne drogi, dlatego wyjazd okazał się dość wymagający (drogi boczne były piaszczyste lub podmokłe, często bardzo dziurawe), wielokrotnie musieliśmy weryfikować nieprawdziwy obraz mapy z rzeczywistością, co zmieniało niekiedy nasze plany. Jednakże pomimo tych trudności uważamy wyjazd za bardzo udany i polecamy każdemu, kto choć troche lubi turystykę rowerową, no i morze rzecz jasna :-)
|